2011.01.03 Lovtza
Gdy większość populacji naszego kraju dochodziła do siebie po dorocznych obchodach powitania Nowego Roku, my postanowiliśmy sprawdzić czy w środku zimy, w kopnym śniegu można pobawić się na motocyklu. Aby porównanie było bardziej obiektywne przyciągnęliśmy też na nasz plac testowy rasową terenówkę, której nie straszne warunki atmosferyczne i to niezależnie od tego czy mówimy o spalonych słońcem pustyniach, mokrych dżunglach, czy też zmarzniętych rejonach podbiegunowych. Co z tymi kolcami? Aby przy ujemnych temperaturach poruszać się bezpiecznie motocyklem terenowym koniecznie trzeba zaopatrzyć się w kolcowane opony. Wybór na rynku jest szeroki. Od profesjonalnych opon kolcowanych fabrycznie, przez opony śrubowane przez różne samoróbki polegające na wkręcaniu śrub w kostki opony. Temat jest powszechnie znany, opisywaliśmy go ubiegłej zimy i nie będziemy was zanudzali teraz niuansami. Dziś chcemy pokazać, jaki można zrobić z tego użytek! Naszego KTMa wyposażyliśmy w opony na śrubach. W kopnym śniegu oraz na oblodzonych nawierzchniach taka konfiguracja spisuje się znakomicie. Referencyjny Defender wyposażony został w standardowe opony offroadowe MT (Mud Terrain 20% szosa - 80% teren) i na zimowe przejażdżki te wystarczają w zupełności bez żadnych dodatkowych zabiegów. Jak to działa? Jeśli chodzi o jazdę terenówką, sprawa wygląda dosyć prosto, szczególnie jeśli na świat kierowca patrzy z lekko przyciasnej kabiny Defendera. Zimą, gdy drogi i bajora są porządnie zamarznięte, zakopanie takiego potwora, to prawdziwa sztuka. Land Rover ze stoickim spokojem pokonuje dziury, pola, gruntowe drogi, podjazdy i zjazdy. Jeśli trzeba sforsuje drzewo, pojedzie przez lód, pniaki i zaspy. Trudno jednak tutaj o dreszcz emocji, chyba, że ekscytację wywołuje w was bezduszne tłamszenie oporu stawianego przez otoczenie. W zimowych warunkach, gdy błota zamarzają na beton „najciekawszą” rzeczą jaką można zrobić z terenówką, to zawiesić ją na podwoziu, lub ordynarnie wywrócić na bok… Motocykl, to zupełnie inna historia. Na kolcowanych oponach jednoślad zachowuje wszystkie swoje walory. Wystarczy odpowiednio przygotować kierowcę i można jeździć w terenie praktycznie bez ograniczeń. Najlepsze do jazdy są lekko ujemne temperatury, przy czym te mieszczące się w przedziale -1 do -5 wydają się idealne. Jazda po świeżym, kopnym śniegu to wspaniałe uczucie, którego warto doświadczyć nie tylko ze względów treningowych. Na dobrze przygotowanych oponach można bez obaw iść w mocne złożenia, agresywnie operować gazem i hamulcem. Choć czuć nieco większą masę nieresorowaną nabitych śrubami opon, to trzymanie jest porównywalne z tym jakie oferuje twarde, przyczepne podłoże. Zresztą zdjęcia obok mówią same za siebie! Jedna istotna uwaga – jeżdżąc na kolcach jak to tylko możliwe należy unikać asfaltu. Metalowe śruby bowiem znikają wtedy w oczach… Temperatury dodatnie wbrew pozorom stanowią większe wyzwanie dla kierowcy i maszyny. Lepki i mokry śnieg zapycha koła utrudniając sterowanie. Wyczuwalnie wzrasta także masa nieresorowana nabitych śniegiem kół. W ostrych zwrotach przednie koło zaczyna działać jak lemiesz biorąc na siebie ogromną ilość śniegu, co powoduje wyrywanie kierownicy z rąk jeźdźca. Dlatego też przejażdżki w plusowych temperaturach dobrze jest wykorzystać przede wszystkim do tzw. przelotek. Z elementów technicznych takie warunki pozwalają na ćwiczenie jazdy w koleinie i w bandzie, bowiem te na manewrówce tworzą się bardzo szybko. Trakcję w czasie jazdy w takich warunkach można porównać z warunkami błotno-piaskowymi. Da się jeździć, ale trzeba się przyłożyć. Ready, steady? Warto pamiętać o tym, że przygotowanie motocykla nie sprowadza się jedynie do instalacji kolcowanych opon. W niskich temperaturach gęstnieje olej w zawieszeniach. Warto dlatego pomyśleć o wymianie oleju na rzadszy, lub o odpuszczeniu tłumień. Ponadto warto przeregulować gaźnik, bowiem zimne gęste powietrze wpływa na skład mieszanki. Co bardziej zapobiegliwi instalują na filtrze powietrza specjalną skarpetę, która ma zapobiegać gromadzeniu się na nim śniegu i kryształów lodu. Do jazdy w niższych temperaturach można przygotować się poprzez zainstalowanie oferowanego przez wielu producentów zestawu podgrzewającego do gaźnika. My w trakcie czterech godzin forsownej jazdy w ujemnych temperaturach nie odnotowaliśmy oblodzenia układu zasilania paliwem. Ważne jest, aby na motocykl nie ubierać się zbyt ciepło. Ociekający potem, parujący mocniej niż dyfuzor kierowca to świetny przepis na przeziębienie. Do terenówki wystarczy ubrać się wygodnie, aby ciuchy nie krępowały ruchów. W przypadku Defendera przygotowania do wypadu w teren są rzecz jasna o wiele prostsze i sprowadzają się do wrzucenia na pakę łopaty do śniegu i termosu z gorącą herbatą. Krótko i na temat Jazda terenówką może i jest bardziej efektywna, zapewne wymaga mniejszego zachodu i jest bardziej praktyczna… ale to jazda motocyklem jest bardzie efektowna! A przy tym daje o wiele więcej zabawy! Jeśli macie taką możliwość – warto spróbować, zachęcamy!
Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy Piotrowi Flisiakowi z dirtmania.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz